Od czasu, kiedy po raz wszedlem do byłej fabryki sukna Vonwillera w Žamberku, nie dawała mi spokoju historia tego miejsca. Fabryka musiała być imponująca. I pewnie tak było, bo gdy pod koniec XIX w. do szwajcarskiego zarządu firmy dołączył pochodzący z Brna Edmund Pintner, produkowane tam sukno było nie do odróżnienia od uważanych za najlepsze na świecie wełen angielskich i szetlandzkich. Dziś jest tam Muzeum starých strojů a technologií / od tygodnia oficjalnie otwarte.
Jak mówi Michał Bednarz, dyrektor muzeum, głównym tematem przewodnim tego miejsca para i urządzenia napędzane parą. Chociaż nie tylko. Można tu zobaczyć całkiem pokaźną kolekcję starych samochodów, można podziwiać kunszt ich projektantów i co nie bez znaczenia, zachwycić pięknem dawnej architektury.
Jeszcze do niedawna, położone tuż przy polskiej granicy muzeum, było czynne jedynie od czasu do czasu. Żeby umówić się na wycieczkę trzeba było wcześniej upewnić się, czy obiekt jest dostępny. W ostatni weekend września zostało oficjalnie otwarte, a od przeszłego roku będzie już je można odwiedzać codziennie w sezonie turystycznym, od kwietnia do końca września.
Dziś w muzeum znajduje się ponad tysiąc eksponatów – od pierwszej maszyny zaprojektowanej przez Rudolfa Diesla, przez XIX-wieczne, programowane kartami perforowanymi krosna tekstylne do liczącej kilkadziesiąt eksponatów, w tym samochód amerykańskiej mafii, kolekcji historycznych samochodów. Są lokomotywy, są potężne parowe walce, są napędzane parą pierwsze ciężarówki.
Co bardzo ważne – ideą właścicieli muzeum jest, aby każdy ze znajdujących się tam eksponatów był na chodzie. I rzeczywiście tak jest. Ponad 80% pokazywanych na terenie dawnej fabryki tekstylnej urządzeń, których wiek często przekracza 100 lat, jest sprawnych.
Największą atrakcją Muzeum są dni otwarte, organizowane dwa razy w roku. W tym dniu uruchamiane jest co tylko się da – lokomotywy, walce parowe, samochody, motocykle. Jak obrazowo opisał to Michal Bednar, całe muzeum tonie w parze.
Fot. Jacek Zych / Dziennik Wałbrzych