Noc z 30 kwietnia na 1 maja to w Czechach tradycyjna noc palenia czarownic: jak kraj długi i szerokii, w niemal każdej wiosce czy miasteczku tuż po zmroku płoną stosy, a mieszkańcy bawią się na zorganizowanych z tej okazji festynach.
My w tym roku odwiedziliśmy Božanow, niewielką wioskę położoną zaledwie 3 kilometry od polskiej granicy. Gigantyczny stos ułożono na polach za zabudowaniami gospodarskimi. Były konkursy na najlepsze przebranie, zawody w lataniu na miotle i szczotce, piwo, grill i gastronomia. Nad bezpieczeństwem zabawy czuwali strażacy z miejscowej jednostki OSP.
Noc Palenia Czarownic, zwana również nocą Filipa i Jakuba, obchodzona jest w całym kraju, na placach, polach i wzgórzach, gdzie zapłoną wielkie ogniska. Czesi symbolicznie spalają na stosach czarownice, a te wyjątkowe ceremonie przyciągają tłumy mieszkańców oraz turystów. Podobna tradycja obchodzona jest również jako Noc Walpurgii w krajach niemieckojęzycznych i Skandynawii. Choć współcześnie palenie czarownic jest przede wszystkim zabawą i okazją do spotkań towarzyskich, w przeszłości wiązało się z ludowym wierzeniem w czarownice. Dzisiaj, oprócz tradycyjnych ognisk, związane z tym zwyczajem są również imprezy komercyjne, takie jak Jarmark Czarodziejów czy festiwal Czarotek.
Noc Palenia Czarownic bywa czasem utożsamiana z gaelickim świętem Beltain oraz żydowskim świętem Lag ba-Omer, które również obchodzone są w tym okresie.
fot. A.Pisarska / Dziennik Wałbrzych